Pierwsze dwa tygodnie nowego roku szkolnego i pierwsze spotkania z rodzicami, po raz kolejny uświadomiły mi, w jak trudnej emocjonalnie sytuacji są uczniowie.
Zarówno ci, którzy z matematyki z wielkim wysiłkiem dostają dwójki, jak i ci pretendujący do ocen bardzo dobrych i celujących. Obie grupy przez cały rok szkolny są pod stałą presją i w zależności od problemu jest to presja typu „zacznij otrzymywać pozytywne oceny”, „możesz nie zdać” lub „musisz być najlepszy”, „ocena dobry to porażka”
W obydwu przypadkach nieoceniona w poradzeniu sobie ucznia ze stresem jest postawa rodzica.
Z moich obserwacji wynika, że problem dzieci „słabszych” jest dobrze rozpoznany w szkole i przy odpowiedniej współpracy szkoły z rodzicami otrzymują oni pomoc.
Gorzej jest w sytuacji dzieci, które same z siebie są bardzo ambitne i dodatkowo poddawane są presji ambitnych rodziców i „prestiżowej” szkoły. Ta ogromna projekcja sukcesu nakreślona przez samego ucznia, wzmocniona przez rodziców i szkołę często narasta przez wiele lat szkolnych i w szkole średniej doprowadza do wzrostu poziomu stresu, niepokoju, zaburzeń odżywiania i niestabilności emocjonalnej u nastolatka.
Nie uważam, że w byciu ambitnym jest coś złego, ale jako nauczyciel spotykam zbyt wiele dzieci, które zostały zaprogramowane na sukces i instynktownie czują, że w domu lub grupie szkolnej nie ma miejsca na porażkę. Niewielkie nawet niepowodzenie jest dla nich nie tyle stresującym, ale wręcz traumatycznym doświadczeniem.
Jak pomóc ambitnemu dziecku w poszerzeniu definicji słowa „sukces”, w radzeniu sobie z krytyką i presją szkoły lub egzaminów?
Jako rodzic zadbaj przede wszystkim o zdrowy rozwój emocjonalny dziecka, pomóż w nauce zdrowego podejścia do „pędu edukacyjnego”. Przecież obok ocen w szkole, sukcesów w konkursach, widoków na dobre studia a potem pracę, jest jeszcze kreatywność, indywidualizm oraz zwykłe poczucie szczęścia.